Wrzesień jak dywan, jakich nie bywa często ostatnio – płowo-zielony dywan zdobiony słońcem dostatnio. Pejzaż gorący rżysk i stygnących gwiazd w zimnym niebie – smutku, co zawisł kluczem żurawi – pejzaż bez ciebie. Dzień za dniem, sen za snem, pełnia i nów, i słońce znów. Noce i dni wciąż nazbyt ładne – zmierzchy i świty bezradne. Rower zmęczony płosząc gawrony sunie drożyną. Jedzie listonosz – już pod czerwoną jest jarzębiną. Na skwar narzeka, ma tylko przekaz – złotych sto dziewięć ! Tą samą drogą wraca. Nikogo. Pejzaż bez ciebie.