Wstaje skołowany z pytaniem: "Gdzie jestem?" (Gdzie?) Łeb go napierdala jak po ruskim disco w lesie Wszędzie biel, może ten, to jest niebo To by nie piekł w chuja cewnik ani w żyły wenflon Szybkie myśli: "Co ja robię? Co jest jawą? Co snem?" Koks, lotnisko, kafarów wrzask i opon pisk Plus ta dziwna miłość taka egzotyczna Bohemarskia, nielogiczna Rozmyślania mu przerywa blond dupera w fartuchu Mówi, że jedyny przeżył, Panie świeć nad ich duszom Był wypadek, cud, że z nim wszystko gra Chociaż to zgrubienie w brzuchu, to coś jest nie tak Się popatrzył, bo się w końcu zwolnił sprzęt Ciągłe braki, grube wałki, jebać NFZ Się nie martwi, za godzinę przyjdzie ktoś A i Pan policjant czeka, parę pytań do... kurwa co robić? Ile tych historii jeszcze się powtórzy Jeden krok w przód a dwa w tył Bo przyjdą takie chwile, przyjdzie taki dzień Że pokonam przeciwności Chcę nowe lepsze życie mieć Ile tych historii jeszcze się powtórzy Zamykasz oczy, wszystko sobie przypominasz We własnych myślach ktoś pogubił się Nie masz wyboru, pozostaje ci przetrwać Uchyla okno, patrzy, trzy piętra w dół Może rynna albo piorunochron, taki chuj W kichach ból, zajechany jak żul Musi się stąd wyrwać zanim trafi na stół Za białym parawanem, przykryty prześcieradłem Sztywny typ oczekuje na transport do kostnicy Podmienia koja, kładzie na jego miejscu I liczy na szybkie przybycie woźnicy W myślach przebłyski, mit o Charonie Szpitalny korytarz, styks, błysk monet Zysk, śliski grunt, bliski koniec Jak z tego wyjdzie rzuci te życie szalone Winda zjeżdża w dół, chłód piwnicy Jeszcze tylko moment i dzida jak z procy Chce zobaczyć słońce, poczuć zapach ulicy Klapy, trzask, zapadła ciemność jak w nocy Ile tych historii jeszcze się powtórzy Jeden krok w przód a dwa w tył Bo przyjdą takie chwile, przyjdzie taki dzień Że pokonam przeciwności Chcę nowe lepsze życie mieć Ile tych historii jeszcze się powtórzy Zamykasz oczy, wszystko sobie przypominasz We własnych myślach ktoś pogubił się Nie masz wyboru, pozostaje ci przetrwać Gdy ruszył karawan poruszyło się sumienie w nim W ciemności para van, w bani leci niemy film Wiele by dał za filie i anioła głos Śmierć o włos, bo oni za nim jak Kill Bill Jak frisbee karma nie wraca do miski Proceder nie popłaca, daruj se szlochy i piski Czyś wolny od brzytwy? Jak Hit Clif na wzgórzu Urwany z gonitwy, czyści już [?] Po co ci pliki? Teraz myślisz jak się z tego urwać Wyjść z tego z twarzą, a nie jak zwykła kurwa Mrok, ciasna trumna, zamknięty jak Truman Pocisnę zawiasy z kopa i wyfruwam Auto staje, on szykuje się do akcji Kiedy nagle znowu rusza, pojął, przejęli go tamci Ze znajomych dobiega rechoczący tekst "Tak to jest jak masz w dupie GPS, ha ha ha"