Ona dzwoni do MUTANTA, szuka bohatera Jej ziomek to fleja, tylko zgrywa biznesmena Znowu wracam ranny, "jasne, spoko, wpadnij" MUTANT brutal na telefon, jestem otwarty Ona dzwoni do MUTANTA, szuka bohatera Jej ziomek to fleja, tylko zgrywa biznesmena Znowu wracam ranny, "jasne, spoko, wpadnij" MUTANT brutal na telefon, jestem otwarty Jak do mnie wchodzi, widzi money na stole i klamę Obok samary, mówi: "M-U-T, Ty zwariowałeś" Potem se sypie z tego, pytam ją: "i po chuj grasz?" Jedno sumienie, tego nie okłamiesz, resztę ta (ta) Jak robi opatrunek, gaszę już piątego peta Ciepłe powietrze, okno, czerwiec, reszta się zlewa To taki wieczór, że wspominki będą jeszcze nie raz Nie włączaj wiadomości, bambi, znów była afera Nie, nie chcę zmienić życia, czemu o to znowu pytasz (czemu?) Masz ładną buzię, w dupie mam, że Twój stary to gliniarz Nie znosisz chuja, mam problemy większe tak jak Jay (Jay) Z cyferek na psy, to pamiętam tylko pierwsze dwie (dwie) Choć marzy jej się, że przejdę na dobrą stronę kiedyś (kiedyś) To i tak nie odmawia tych splamionych krwią pieniędzy W nocy koszmary, ale śnię po cichu tyle lat (lat) Moje ofiary i przeklęty Morfeusz jak brat Ona dzwoni do MUTANTA, szuka bohatera Jej ziomek to fleja, tylko zgrywa biznesmena Znowu wracam ranny, "jasne, spoko, wpadnij" MUTANT brutal na telefon, jestem otwarty Ona dzwoni do MUTANTA, szuka bohatera Jej ziomek to fleja, tylko zgrywa biznesmena Znowu wracam ranny, "jasne, spoko, wpadnij" MUTANT brutal na telefon, jestem otwarty Nie mogę wpaść do siatki, piłka parzy, chcę być celny (celny) Ale w tej branży masz się odbijać od słupków rtęci Mam kilka panien, co wpadają, łaszą się do piersi To są sprawdzone suki, zagryzą jak szczeka Pershing Nie płacę za kobiety, choć chcą, bym wypłacał lepy Przemoc mnie przemęczyła, a ta chce się z gejem pieprzyć Biedak, jestem gruboskórny i dlatego cienko piszczysz Nie wyszło nic przypadkiem, życie odbiłem od wizji I wcześniej od zgliszczy, i wszystkiego, co mnie wytarło To słabe rączki zawsze pierwsze się tu wyprzedają Papier jest policzony, kapitał jest bezpieczny Nie jestem typem, co na dołku znów dostaje sepsy Powoli świta, bracie, ona śpi na tapczanie Już dwa nieodebrane, dziś mam jakąś rozprawę Niech papuga ogarnie, bo znowu się nie stawię Cały dzień zajebane, topimy typa w stawie Ej, pobudeczka, bambi, papi leci robić papier Ona dzwoni do MUTANTA, szuka bohatera Jej ziomek to fleja, tylko zgrywa biznesmena Znowu wracam ranny, "jasne, spoko, wpadnij" MUTANT brutal na telefon, jestem otwarty Ona dzwoni do MUTANTA, szuka bohatera Jej ziomek to fleja, tylko zgrywa biznesmena Znowu wracam ranny, "jasne, spoko, wpadnij" MUTANT brutal na telefon, jestem otwarty