Choć szedłem sto lat 
I byłem już blisko 
To nagle zrobiło sie krzywo i ślisko 
I z rąk mi wypadło 
I z ust mi pociekło 
Zrobiło się kiepsko 
Zrobilo się piekło 

Choć biegłem bez przerwy 
Przez sto nocy i dni 
I prawie już mogłem 
W środek sam wskoczyć 
Ściemniło się nagle 
I zrobił sie dół 
A cała ulica rozpękła się wpół 

Koguty zapiały 
I baba uklękła 
Pies zaczął ujadać 
Jak więzień na mękach 
Zapałka mi zgasła 
I skończył się świat 
A byłem tak blisko
A szedłem sto lat!