Podnoszę oszczep, jak jaskółkę srebrną by poleciała za twoim spojrzeniem podnoszę wiosła, spływa z nich woda za kroplą kropla, jak włos syreny. Przeciwnik leży, do maty przypięty jak dąb rzucony przez wiatr na równinę... Na brzegu światła, na brzegu ciemności trwa olimpiada nigdy nie skończona człowiek z człowiekiem walczy nieustannie człowiek w człowieku szuka przyjaciela. Wyciskam ciężar, słyszę najgłębiej jak serce krzyczy, zdumione zwycięstwem płoną chorągwie ziemi nad stadionem a znicz oświetla drogi między nami... Na brzegu światła, na brzegu ciemności trwa olimpiada nigdy nie skończona człowiek z człowiekiem walczy nieustannie człowiek w człowieku szuka przyjaciela.