Chłodem w dół powiało od Tatr Ceprów z gór zwiał wrześniowy wiatr Ruszyć chciał na koniu od lat Władek Mrowca w świat Wreszcie wziął ciupagę i bat Sera zjadł i na konia wsiadł Każdy czuł pragnienie i mus Widząc Władka kłus W drodze go napadli we trzech On zaś rzekł , że napadać grzech Za ten grzech wnet ze wszystkich sił Batem zbójców zbił Nie raz stajni nie dał mu nikt Ktoś go sklął gdy chciał wody łyk Nieraz popaść ochotę miał Władek Mrowca w szał Pięknyś jest świecie pięknyś tak Że zachwytu słów Słów nam brak Pięknyś jest świecie piękny tak Ale czemuś serc W sercach brak Polskę wszerz przejechał i wzdłuż Piaski plaż i pochyłość wzgórz Przeżył mróz siarczysty i wiatr Władek Mrowca z Tatr Wreszcie gdy uścisnął go brat Szepnął w górach najlepszy świat No i z konia okrutnie rad Władek Mrowca zsiadł Pięknyś jest świecie pięknyś tak Że zachwytu słów