Kiej byś tej jesieni, kiej byś jesieni tej Z Halinką ozenił, z Halinką ozenil się To byś tych słodycy, to byś słodycy tych Nie potrafił zlicyć, zliczyć nie umiał byś W lesie co jest blisko sadu Nazbierałam słodkich jagód Nazbierałam pełny dzbanek Ale się pojawił Janek Nazbierałam pełny dzbanek Ale się pojawił Janek Te jagody słodkie takie Jak najsłodsza strucla z makiem A ten Janek chyba liczył Że coś uszczknie z tej słodyczy A ten Janek chyba liczył Że coś uszczknie z tej słodyczy Z wielką w głosie rzekł goryczą Że mu w życiu brak słodyczy Gdy słodyczy tak spragniony To niech szuka jej u żony Gdy słodyczy tak spragniony To niech szuka jej u żony Gdybyś tej jesieni, gdybyś jesieni tej Ze mną się ożenił, ze mną ożenił się To byś tych słodyczy, to byś słodyczy tych Nie potrafił zliczyć, zliczyć nie umiał byś Słodycz straszna jest pokusa Więc słodkiego chciał całusa To mu rzekłam bez ogródek Miast całusa zjedz jagódek To mu rzekłam bez ogródek Miast całusa zjedz jagódek W lesie co jest blisko sadu Nazbierałam słodkich jagód Nazbierałam pełny dzbanek Lecz jagody zjadł mi Janek Nazbierałam pełny dzbanek Lecz jagody zjadł mi Janek