jest już noc, wychodzę na miasto
omijam centrum, tam dla mnie za ciasno
i dalej w górę ulicy idę nad rzekę
biegnę po falach, łącząc się z drugim brzegiem 
miasto jaśnieje w oparach alkoholu
ostatnie samochody, oświetlone tory
zapalam fajkę dla lepszego humoru
idę ulicą i...

ewangelickie wieże stoją tu na straży
Festung Breslau, czuję zimny pot na twarzy
o czwartej rano Wrocław świeci najjaśniej
czuję się jak ćma zwabiona jego światłem

nie ma szału, wszystko jest ok
nie ma szału, wszystko jest ok
nie ma szału, wszystko jest ok
nie ma szału, wszystko jest ok

i widzę panów, panie, splecione dłonie
autobusy i tramwaje nie trzymają się rozkładu
wsiadam zawsze do wagonu na końcu składu
jadę do przodu i idę do przodu
jadę, by wyprzedzić to, co ma nastąpić
nie muszę się spieszyć
Wrocław wygląda wciąż inaczej, tak samo
w nocy, gdy wychodzę i wracam rano

nie ma szału, wszystko jest ok
nie ma szału, wszystko jest ok
nie ma szału, wszystko jest ok
nie ma szału, wszystko jest ok

ciemne miasto
ciemne miasto
ciemne miasto
ciemne miasto
ciemne miasto
ciemne miasto

nie ma szału, wszystko jest ok
nie ma szału, wszystko jest ok
nie ma szału, wszystko jest ok
nie ma szału