Serca złączone, obrączki są dwie 
Ksiądz błogosławi, mamusia całuje 
Tak rozpoczyna się w sobotni dzień 
Pieśń o mej żonie, spokojnej rodzinie 

Organy grały, świat do mnie się śmiał 
Teściu całował aż babcia płakała 
Tylko mój mężuś co tuż obok stał 
Czule mnie tulił i raj obiecywał 

Dwa razy w życiu tak człowiek się cieszy 
Raz gdy się żeni i innych rozśmiesza 
Drugi raz wtedy gdy już się rozwodzi 
Znów jest wesoły, znów czuje się młodziej 

Dwa razy w życiu, o jeden za dużo 
Kto by pomyślał, że jest już tak późno 
Jeśli nie wierzysz to zacznij odliczać 
Życie rodzinne to piękny obyczaj 

Już na dwie zmiany haruję jak wół 
A ona wrzeszczy, że ciągle nam mało 
Kumpli z ulicy nie poznałbym dziś 
Wódki nie piję, bo coś by się stało 

Co mi zostało z tych dziewczęcych lat 
Prać brudne gacie i czyścić dywany 
Dzieciak za dzieckiem co rok na świat trwa 
A jemu baby i wódka pachniały 

Dwa razy w życiu...