Tak długa twoja nieobecność — na jednej strunie grany temat, usypia wymyślona wieczność i zapominam, że cię nie ma. I tak długo trwa, tak długo trwa blednąca twoja nieobecność. Tak długa twoja nieobecność, gładka kamieniem z dna potoku, a mnie, kochana, wciąż niespieszno pamięci poddać się wyrokom. Tak długo trwa, za długo trwa, ginie ślad, ginie ślad. Tak długa twoja nieobecność dialogu z ciszą nie zaczyna i jest milczeniem cała reszta, i boję się, że zapominam. Tak długo trwa, tak długo trwa, zniknie ślad, ginie ślad, gaśnie ślad.