Całuję w dupę kulturę masową Awangarda poetycka poruszyła moją głową Wiec siedzę, owijam własny stolec w papier Palcem wskazującym za uchem się drapię Palcem serdecznym dłubię sobie w nosie Czasem coś wynajdę, czasem coś wyniosę Potem turlam to sobie w kółko po blacie Pokażę to mamie, pokażę to tacie Pytam się co robić, gdy turlanie zbrzydnie A tata do mnie na to - zjadaj bo wystygnie Teraz przyszła pora na fakt autentyczny W naszej służbie zdrowia panuje stan krytyczny Kiedy byłem w szpitalu, pielęgniarki z pragnienia Wysysały swym pacjentom zapasy nasienia Laborantki gdy wiedzą, że nikt się nie zbliży Popijają sobie cicho mocz do analizy Trochę kału zjeść na niestrawność nie zaszkodzi Zdrowe ciało, zdrowy duch - zdrowe tez odchody Kończę tę opowieść, czas upływa pomału Bo jak długo można siedzieć kontemplując zwały kału