Gdybym mógł się cofnąć te jebane parę lat To bym wtedy się nie łamał, kiedy podkładali nogi Jak zostaniesz bez M2, który z nich Ci otworzy? Wciąż po trupach, żeby coś stworzyć Yeah, dupy z plastiku tak jak Fisher-Price Jak widzi ksywę, zapomina, co jej mówił stary Nie przewiduję opcji, żebym lipę dał Chyba nie pasuje, ale nie jestem gotów do zmiany Jak dobra papuga, wywalczyłem wolność Nie wiem, kto debila struga, gadam tylko z mordką Jebany deszcz za oknem zawsze, jak chciałem odpocząć Jebany deszcz za oknem zawsze, jak szukałem słońca Ile możesz jej dać? Co zrobisz dla brata? Ile możesz oddać? Ile twoje słowa są warte? Co zrobisz, jak wpierdolą się na planszę demony? Nie mów o rodzinie, to na starcie Jak powiesz, no to ziomal zrobi Ci z podeszwą crash test Zarabiam na tym, że wypluwam, co mi siedzi w czaszce Zarabiasz na ziomach, szmato, przecież tak jest łatwiej Miałem w chuj, kurwa, dość, kiedy chlałem to na klatce Mam w chuj, kurwa, dość, kiedy zaczynacie gadkę W głowie mania wygrywania, brak miejsc na porażkę Tylu typa na spocie, a od początku patrzy na mnie A mówiąc nawiasem, przyszła tam z twojego domu Nie dziw się, dlaczego nie odbiera telefonów B-I-G V-K-I-E, nie spadamy z tronu Zapach banknotu — ulubiony perfum jej Widać po niej, że się zna na temacie Chce wbić z nami tam na back, być na trasie Big V-S-D, chcieliby zajebać patent Boli ich to, że gramy w to inaczej Gdybym mógł się cofnąć te jebane parę lat To bym wtedy się nie łamał, kiedy podkładali nogi Jak zostaniesz bez M2, który z nich Ci otworzy? Wciąż po trupach, żeby coś stworzyć Yeah, dupy z plastiku tak jak Fisher-Price Jak widzi ksywę, zapomina, co jej mówił stary Nie przewiduję opcji, żebym lipę dał Chyba nie pasuje, ale nie jestem gotów do zmiany Jak dobra papuga, wywalczyłem wolność Nie wiem, kto debila struga, gadam tylko z mordką Jebany deszcz za oknem zawsze, jak chciałem odpocząć Jebany deszcz za oknem zawsze, jak szukałem słońca Ile możesz jej dać? Co zrobisz dla brata? Ile możesz oddać? Ile twoje słowa są warte? Co zrobisz, jak wpierdolą się na planszę demony? Nie porównuj mnie do innych, czuję się jak master Chcę widzieć świat w kolorach, chociaż myśli mam czarne Chcieli mi nogi podkładać, a połamali je Tu realia szarych bloków, a nie Champs Élysées Jestem Bary, z Łodzi, suko, dobrze to wiemy Wciąż pracuję na swe imię, chociaż spowalniają Xany Wiesz, że coraz rzadziej spowalniają Ja i moi bracia mamy tutaj tak samo (Tak samo) To jest zabawne w sumie Zabezpieczam się w kwicie, nie rucham w gumie Stackuję pieniążki i ciągle pracuję Wszystkiego najgorszego, zawistne chuje Mam pewne aspekty, nie zabierzesz mi ich I mam pewnych ziomali, nie zabraknie mi ich Na pewno ta szmata wyleci zza drzwi Wiem, wiem, miałem zostać z nią, ale wolę liczyć BLIK Powiesz, no to ziomal zrobił Ci z podeszwą crash test Zaraz wsiądę w Merca, a właśnie prowadzę Mazdę Nawijam kurewki wokół palca tak jak Just Dance Jesteście z nowej wytwórni, to chybiony transfer Wrócisz tam, gdzie byłeś, z tabliczką "sprzedawca, kasjer" Wybadali twych ziomali, jesteś dzielny pacjent Pazzy, Bary, vkie — jest okej (Okej) Robimy te hity cały dzień (Cały dzień) This is how we do, jak "The Game" Każdy PLN to dla mnie tlen BDSM bitch, duszona jak Kane Nawet Fraps nie widział przy mnie tylu frame Strzela pomysł mi do głowy jak Cobain Pochylajcie głowy, gdy wpadam na main Zgarniam BLIK'a za trzy koła, na to mógł wpaść tylko Polak Przygniatała mnie ta dola, więc zacząłem zgłębiać dolar Chcieliby słowa otuchy, nie będę jak przyłóż do ran Nie zabierze żaden Monar, bo sami wstaliśmy z kolan Powijam te stówki, rzadziej zawijam je w rulon Wjeżdża seta wódki, wszystko strzelił chuj z kulturą Znów na spocie siedzę, czemu z taką rurą? Nie obchodzi mnie już więcej, co mi szmaty wróżą Robię tak jak Fisher-Price Tak jak Fisher-Price tak jak Fisher-Price Tak jak Fisher-Price S-S-Skibovicz going fucking mad C-C-Champion God That's great Vince