(Pow-pow-pow)
2-0-2-5, to jest freestyle
Yeah, wow, wow, kurwa, wow
Jazda, raz dwa trzy

To, że dzisiaj wpadł profit to nie lucky day
Chociaż pierdolone siano spala mnie jak lucky strike
Zmieniłem dużo, teraz schyl się by mi oddać cześć
Pewność siebie teraz blokuje mnie jak van Dijk

Wiesz co jest grane trzeba być twardym nie miękkim
Ziomek strugał kota pokonały go tabletki
Cały w designerze, ale nie odrywasz metki
Wtyka brudne łapy, a ty wpierdalasz mu z ręki

Męczą banie lęki, chociaż nie dotykam ścierwa
Przechodziłem to jak ty, nie pierdol mi że ciężko przerwać
Przechodziłeś to jak ja, wątpię że też żyłeś w nerwach
Farmazony są nie zrozumiałe dla mnie jak algebra

Sam się uczyłem przetrwania, stary nie wychował dziecka
Sam się wychowałem i nie wychowałem leszcza
Powiedz czemu twój koleżka kanałami się przemieszcza?

Wleciała za duża wkrętka na marzenia o osiedlach
Wleciała bańka za zeszły rok, chociaż nie lecę w Eska
Ty se tłumaczyć, że masz lipę i że kurwa nie masz szczęścia
Płynie tak, jak muzyka płynie w moich aertach

Skurwysynie, ty zarobiłeś dychę i nie pamiętasz kim byłeś
Złapałem piętnaście za to, że wbiłem na budynek
Ty złapałeś tam najwyżej kiłę
Pozdrawiam ziomali, co wierzyli, że się rozwinę

Robię pieniądze, nie robię minet

Wkurwiam się już od pobudki, więc nie pytaj czy mam chillek
W sporcie siedem dni w tygodniu, suko przybrałem na sile
Przybrałem na wadze, nie czuje tych waszych szpilek
Suko wiesz że słów nie waże, wersy potną się jak filet

Czytam już kolejny rok, że się kończy Vkie (Big VKIE)
Chyba się z chujem na łby zamieniłeś (hahahah)
Beat to mój dance floor, możemy zatańczyć
Ty w świecie wirtualnym, tańczysz kurwa jak przez kinect

Spłukałem dopamine, nie pomaga ADHD
Pain for the bottom, tobie chytali posadę
Moje ziomy romantycy, chemicy, lekarze
Ja szukam świętego spokoju, a nie pierdolonych wrażeń

Między wódkę, zakąskę się wpierdalają tępaki
Ty zrobisz wszystko dla braci, póki nie widać odznaki
Ty czujesz, że to twój moment, a co to w ogóle znaczy?
Chwyciłeś Boga za nogi, się zaraz wszystko rozkraczy

Się kurwa wszystko rozjebie
Ty pilnuj kroki, wariacik, żeby nie wskoczyć na debet
Masz patrzeć, kurwa, po nogi, a nie na znaki na niebie
Ty pojebałeś kierunek tak jak chłopaki w underze
Co kminią twoi idole, ty wolisz kurwa nie wiedzieć

Wy macie wszystko w kutasie, a ja już jestem taki że musi mi kurwa zależeć
Ja śmigam w nowiutkim dresie, ty gwiazdor śmigaj w lateksie
A jak coś cię boli kurwa ziom ci wypisze receptę

Wersy w moją stronę mordko opierdalam jak [?]
Szmato kto nosi spodnie się dzisiaj pokłóciliście z chłopakiem
Ty przy swojej żadnej tolerancji, pod cyferki jak twój Rolex
Byłeś gangsta i street, dla cyferek wolisz być lewakiem

Rym dokładny, mam w chuju, się uspokój, wyluzuj
Kurwa mordko - Napisałem tego tak dużo
Kurwa mordko - Ty nie umiesz nad tym tak usiąść
Wiesz, dla mnie to jest życiem, a dla Ciebie tylko fuchą

2-0-2-5 ja kolejny rok z muzą
Kolejny rok chuj do dupy aniołom stróżą
Żadne pierdolone cyfry do niczego mnie nie zmuszą
No a ty znowu pod ścianą profit poświęciłeś duszą, swoją
Stoję, twardo, tyle czasu, małolaty chcą coś wiedzieć o Łukaszu
Ja pierdolę, mam w głowie tyle braków
Ja pierdolę, mam w rapie tyle zasług

Ich wersy? Wpisali "vkie" do GPT-chat'u
Jestem ojcem ich sukcesu, to moje jebane fatum
Gówniarze otwierać mordę, mam dla was w tym roku papu
Jestem jebanym Hip-Hopem, a nawet nie lubię rapu

Mam na sobie nowy staff, szmato nie dotykam stuffu
Nie wypuściłem niczego kurwa z braku laku
Czysty jak łza, nie znajdziesz na mnie haków
Twoje ziomy próbują, no to pozdro dla chłopaków