Do Burger Kinga w połowie 90' śmigam Po krzywych chodnikach. Czarny Roman robi pompki Ukradli już z kibla mydła i do słoika Na przypał z dystrybutora tankują ketchup bezdomni Od znajomego konika bilet do kina Kto nie jara w środku szlugów na filmach ten chyba kima Trzech na trzy, każda z nich obojętna W radio hymn, one gołe, w przerwach pijemy na hejnał Tapczany hotelowe zajechane jak ich serca Telewizja ma rozdzielczość świątecznego swetra Dziki wschód, dzikie czasy, w bramach za adidasy Niejeden strzał w mazak, idziesz w skarach resztę trasy Zwykły barak jakie stoją przy budowach Przez roku półtora w takim chowam się z rodziną zobacz Syf dookoła, nie ma czasu na marzenia Albo sam pozmieniasz życie albo życie cię pozmienia Przeszedłem cały świat i nadal nic nie wiem Chcę wierzyć, że wciąż mogę Czołgałem się i biegłem żeby żyć Kopałem studnie by móc pić wodę Lepiej jak jest lepiej Lepiej jak jest lepiej Lepiej jak jest lepiej Lepiej jak jest lepiej Na ławkowej stare baby zero naszych Na Top Canal Schwarzenegger skacze od wciąganej taśmy Polska wciąga eksportowy towar własny A nas wciąga taki jeden żeby zdobyć kasy zastrzyk Już pijany dzielnicowy krzywo patrzy A tu znów o rower nowy każdy jest bogatszy Przed internetem miałem zjazdy naszej klasy Kiedy wszystkie nasze ziomki zjadły naraz nasze kwasy Zamiast marzyć i wyciągać ręce, my bierzemy więcej Ty zamiast opłatka łamiesz mi serce Raz mamy na hotele, raz kimam we wnęce I w bilard wygrywam wiele, ale nigdy kurwa szczęście Nie mam co kitrać w materac i materaca też nie mam Leczymy kaca na dachach akademika Riviera Weź się pozbieraj, nie ma czasu na marzenia Albo sam pozmieniasz życie, albo życie cię pozmienia Przeszedłem cały świat i nadal nic nie wiem Chcę wierzyć, że wciąż mogę Czołgałem się i biegłem żeby żyć Kopałem studnie by móc pić wodę Lepiej jak jest lepiej Lepiej jak jest lepiej Lepiej jak jest lepiej Lepiej jak jest lepiej Na parkingu w gablotach diodowa dyskoteka miga I odbija się w kawałkach szkła na glebie Autoalarm wyje, od zamówień pager aż się grzeje A ja idę rześką nocą znów do ciebie W Polonii przez palmy w donicach skaczę na tygrysa Chuda bestia w złotej kecie na parkiecie Ktoś wali sprzęty i je chowa w wózku z dzieckiem A ja marzę znów o jakimś innym świecie