Letni wiatr wieje mi w twarz Dziś czuje się jak nigdy dotąd Na jednej z Tarchomińskich plaż Mądrość znów miesza się z głupotą Podchodzisz do mnie mówisz "chodź" Łuna nad miastem przysłania gwiazdy Wchodzimy w ciemność, wchodzimy w noc Na drugim brzegu słychać petardy. Otwierasz drzwi, puszczam Cię przodem Twoje mieszkanie wygląda dobrze Pijemy wódkę z samym lodem Kładę rękę na twoim biodrze Szepczesz do ucha "zaraz, zaraz" Wracasz ubrana dużo ostrzej Czuje jak we mnie wzbiera fala Zaczynam pluć żywym ogniem Dom, praca, dom, siłownia Raz w tygodniu- menelownia Zimą domówki, latem ogniska, Cały rok wódka czysta Dom, praca, dom, czasem szkoła A jak szkołę coś odwoła, To domówki i ogniska Cały czas wódka czysta Idę na miasto znowu bania Koledzy są już nieco wcięci Znów mamy wyścig z podrywania Balanga grozy znów się kręci Otwieram oczy- tatuaże ma na swych plecach Nie wiem gdzie jestem Musiałem poznać ją w tym barze Zbiegam po schodach w jasną przestrzeń Łapie taksówkę, wracam do domu Po drodze kupuje kilka piw Śpię do szesnastej a później znowu Wysyłam SMSa Ci Za chwilę znowu jestem w mieście Łoję wódę, jointy i koks Wydzwaniam do Ciebie Zjawiasz się przy mnie Znów idziemy razem w noc Dom, praca, dom, siłownia Raz w tygodniu- menelownia Zimą domówki, latem ogniska, Cały rok wódka czysta Dom, praca, dom, czasem szkoła A jak szkołę coś odwoła, To domówki i ogniska Cały czas wódka czysta Czasem płynę na drugi brzeg Wolałbym być gdzieś- Somerset Dom, praca, dom, siłownia Raz w tygodniu- menelownia Zimą domówki, latem ogniska, Cały rok wódka czysta Dom, praca, dom, czasem szkoła A jak szkołę coś odwoła, To domówki i ogniska Cały czas wódka czysta