To moje rodzinne miasto, udaje że śpi Od świateł reklam tu jasno jak w letnie dni Demonów uciechy kaplice cenami chełpią się Obrzmiałe od seksu ulice obliżą krocze twe W gorzały zanurzysz się błocie, utopisz myśli swe Przy filozoficznym bełkocie dowartościujesz się W zaduchu trawy i pawia wędzony będziesz gnił Nachlane, naćpane dziewice obciągną cię ze sił Myśli - chore Żądze - chore Życie - chore Miasto - chore Myśli - chore Żądze - chore Życie - chore Miasto - chore To moje rodzinne miasto, udaje że śpi Śmierdzące jak stare masło, jak pet co się tli Jak z matką płód pępowiną związany jestem z nim Nie mogę jej przerwać, bo zginę, z niej życie będę pił Me ciało Me myśli Me życie Są chore