Czekam aż mi penga wpadnie, narazie jest przezabawnie Dlatego gdy wjeżdża sampel daję z siebie sto pro By już nie grać w berka z hajsem muszę tylko przestać patrzeć No i zamiast błędnych kół ruszam zwiedzać kosmos Bo chcę być the best jak doors, bo chcę być nie wiem jak ktoś Typu syn koleżanki twojej mamy Muszę się za siebie wziąć, wykonać ten jeden krok Który mi osiedle zamieni na Paryż Truję się kawą i petem jakby mnie kręcił jim jarmusch Ludzie z planami na życie a nie jestem w ich gangu Oni pędzą gdzieś, a ja wciąż na przystanku Ona wkurza się że kitram crack i przed światem mam luz Więc nie zrobisz mi dramy znów To poczekaj bo mam parę słów Rzucę je na album i masz to jak w banku że biorę Cię na rendez-vous Choć zamuliłem z uczelnią pracą osiedlem i żyję jak gnój To w ostatniej chwili spadnę na cztery bo w końcu tu dam z siebie full Trza wynieść śmieci ale browiec mi w lodówce świeci Pół dnia przespane, zryty mam berecik pora ogień wzniecić Mach i od razu mam wenę coś sklecić ale wjeżdża meczyk To el classico, stawiłem na to pitos a muszę przyglądać się swym inwestycjom Z betem coś nie pykło chciałem być rich jak london tip top Uber eats jechał starą mikrą żarcie mi wystygło Ale zjem wszystko bo lecę na chmurce king top Puszczam trzy życzenia choć wiem że dżina nie ma widzę że muszę w sobie poskromić lenistwo Mieszane uczucie jak shot lee po ogień Jakby upuścił mnie ktoś przy porodzie Współczuję tym co widzą mnie co dzień Błoga niewiedza jest moim nałogiem Znowu w życiu mi nie wyszło i wyglądam jak idź stąd ale robię Mam znajomą na porn hubie nago przewiduje przyszłość więc rzucam w nią żetonem Obserwuję czwartą dobę chyba zbyt się wczułam w rolę chciałem szepnąć jej na koniec Choć znamy się chwilę doceniam przywilej patrzenia jak umiesz zarzucić nogami za szyję a pięć minut temu miałem się zabić To widząc cię w pracy się cieszę jak żyję Terapeutyczny Jezus zamienia mi wodę w chmiel w imię matki i córki Nosze balaklave na ryju bo wczoraj skończył się krem taki wkręt kru Jan szczupak wyrwany z filmu ziołoleczniczy sen choć nie umiem to gram w życie se Może za dużo wymagam od siebie od zawsze na strychu bałagan powtarzam codziennie jak mantrę Widzieć nie znaczy patrzeć dlatego widzę że nie muszę znać się Nie muszę znać się Nie muszę znać się Nie muszę znać się