To jest Spawacz 2009, nagrywamy refreny, jesteśmy najlepsi w refrenach Jesteśmy lepsi niż Budka Suflera podobno. 1. Zatłoczone miasto Na skrzyżowanych ulicach Czasami uważane za błądzące w dwóch obliczach Zielone światło wolną drogę pozostawia Brama szeroko otwarta, pustki po sędziowskich ławach Boże co się dzieje, jak to jest gdy wszystko zbacza Poprzecinane proste zło najczęściej otacza Tutaj czy tam, oczy błyszczą niczym świeca W życiu zawsze dla mnie coś takiego co podnieca Często czarno, biało mało czasem nikim Popatrz jestem z tobą znów do ciebie przenikam w progi Jak najgłębsze twej tonącej wyobraźni Licząc całe życie pragnę zawsze żyć w przyjaźni Coś się zmienia? Raczej nie Stoję sobie tylko z boku Robię krok po kroku, pozostając i tak w mroku Las rzeczy jak w baroku ciągnie za bezbronną rękę Ja ciągle tylko proszę, uroń łzę ja wtedy klęknę. Ref. x2: Jak złoty silny wiatr, Jak złoty silny wiatr, Jak złoty silny wiatr przecierałaś ze mną szlak, Zapadam się w ciszy, teraz wiem już czego brak. 2. Rozmyślam, siedzę na tych drzewach zwalonych Rozglądam się i nie wiem, której świata cztery strony Przedstawiają krajobrazy jak z kablowej telewizji Gdzie podziały się postacie, które ciągle są na wizji Z której strony, coś się kończy coś zaczyna Pustkami świeci miejsce, w którym razem ze mną byłaś Wtedy tam, czy pamiętasz? Nie mów nie Bo to ja spoglądałem na twe jasne włosy w tle Co pachniało już nie pachnie Kwiaty więdną, wazon pęka Dusza tak jak serce czasami bywa miękka Szukałem i znalazłem, myślą jestem obok ciebie Nie dzwonię, ale czekam tak będzie pewnie lepiej. Ref. x2: Jak złoty silny wiatr, Jak złoty silny wiatr, Jak złoty silny wiatr przecierałaś ze mną szlak, Zapadam się w ciszy, teraz wiem już czego brak. 3. Nie masz dziś chęci, w głowie się kręci Sięgasz głęboko do swojej pamięci, coś się dziś święci Słońce rozpala, pochłonie wszystko jak oceaniczna fala Trzymasz robala, a robal trzyma ciebie Robal cię zeżre po twoim pogrzebie Obudzisz się w piekle, a może jednak w niebie Jesteś zagubiony, jesteś nikim i w potrzebie By dzielić swój los choćby z psem czy kotem Coś do kogoś mówisz, do czegoś, a potem Wszystko to zostawić, odsunąć, znieważyć A na koniec ze ścierwa kotlety usmażyć Siedzimy, stoi świeca, szklanka piwa, wokół dym Spojrzenia się krzyżują, na Polikach twoich łzy Wymiana zdań, która spoczęła na niczym Stałem się dla ciebie tylko zwykłym niewolnikiem Chyba nigdy nie zobaczę tego co mi przeznaczone Idąc chwilę ze mną, poszłaś sama w tamtą stronę Jeszcze nic nie jest stracone, ja bez wali nie przegrywam Zamknięty w złotych chmurach coraz lepiej się odkrywam Kamień szczęścia, amulet niosę w duszy jak zbawienie Ja nie zapomniałem skąd pochodzą me korzenie Czasem czuję się podle, jakby coś we mnie umarło Ale wiem już teraz dobrze, że dla ciebie było warto Ref. x2: Jak złoty silny wiatr, Jak złoty silny wiatr, Jak złoty silny wiatr przecierałaś ze mną szlak, Zapadam się w ciszy, teraz wiem już czego brak.