Więc zejść kazali z oczu stromych Za jedno życie popełnione Kazali zejść, kto kazał zejść Drepczę w pamięci przytłumionej Grzmoty wątpliwe są i ciało Nie byłaś i nie będziesz - rzekli Komu wymyślać tak się chciało Życie na niby, dla uciechy Zabawa dziwnie się zaczęła Ktoś nie chciał przerwać gdy już zaczął Kimś innym wojna się zajęła Ktoś nagle gwiazdy w dzień zobaczył Zabawa dziwnie trwała dalej Gdyśmy się chcieli szybko minąć Gdy w biegu stałem, jak ty stałaś Bieg wieków nie pozwalał minąć Zabawa dziwnie się śpieszyła Ktoś ciągle burzył, ktoś budował A w wolnej chwili przyszła chwila Kto taką chwilę wyhodował? Więc zejść kazali z oczu stromych Za popełnione dla zabawy Życie bez końca, tak bez końca Ze spojrzeń stromych zejść bez wprawy Nawet bez tańców tych ostatnich I bez guzika przy sukience I bez nadziei, i z nadzieją Wygrywa szczęście, kto da więcej? Śmiejcie się, strome są spojrzenia Tak bardzo strome, że aż bolą Ale się ból jak życie zmienia Życie zaś bólu jest niewolą E. Lipska J. Stokłosa