Jeśli nie istniałabyś,
to wiem, że też nie istniałbym
patrząc jak smutny dzień, szary dzień
do mych myśli składa rym?
Gdybyś nie istniała ty,
czy myśli me rzeźbiłyby
miłość z wiatru i mgły, a ma dłoń
dotyk tych cudownych dni
czy pamiętałaby?

Jeśli nie istniałabyś,
dla kogo smutki szłyby w cień?
Czy dla tych, których twarz, uśmiech, szept
zapominam z dnia na dzień?
Gdybyś nie istniała ty
lub wędrowała Bóg wie gdzie,
To bym gnał śladem twym jak twoj cień,
by wytańczyć słowa te:
„Ach dojrzyj, ogrzej mnie...”

Jeśli nie istniałabyś,
dla kogo wtedy istniałbym?
Przy kim bym się uśmiechał co świt
i pomilczał zmierzchem złym?
Jeśli nie istniałabyś,
czy mogłyby pytania te:
„Dokąd iść, po co żyć?” zmienić się
w proste słowa: „Kocham cię
na dobre i na złe....”