Szła jedwabiem osobnym Magdalena przez pawie po wiśniowe ręczniki rozesłane na trawie. Ale idąc na ukos i na przełaz od piekła, osobnego jedwabiu dla swych stóp się wyrzekła. Wtedy w sobie na węzeł zawiązała krwi upał i szła polem, przez które Pan purpurę rozsupłał. A gdy w górach na obłok weszła, karmiąc jaszczura, w mysie dróżki się boska rozsupłała purpura. Odtąd w żółtym jedwabiu samotności zgubiona, zwija dróżek purpurę na swych ramion wrzeciona.