Szła jedwabiem osobnym 
Magdalena przez pawie 
po wiśniowe ręczniki 
rozesłane na trawie. 
Ale idąc na ukos 
i na przełaz od piekła, 
osobnego jedwabiu 
dla swych stóp się wyrzekła. 
Wtedy w sobie na węzeł 
zawiązała krwi upał 
i szła polem, przez które 
Pan purpurę rozsupłał. 
A gdy w górach na obłok 
weszła, karmiąc jaszczura, 
w mysie dróżki się boska 
rozsupłała purpura. 
Odtąd w żółtym jedwabiu 
samotności zgubiona, 
zwija dróżek purpurę 
na swych ramion wrzeciona.