Nad zrębem planety, 
pośród gwiezdnej nocy
szereg alefów 
w nieskończoność pełznie
i nieskończoność 
unieskończoniona
zawiera sama w sobie 
przez siebie zdradzona
kłęby, kłęby, kłęby tytanów
i rogate, i rogate widma
sypią, sypią, sypią gwiazd roje 
w wydarte otchłanie
myśl własne wątpia zapuściła szpony
i gryzie siebie sama 
w swej własnej otchłani
lecz myśl ta czyja ? 
samo się nie myśli
tak jak grzmi samo 
i samo się błyska
punkt się sprężył 
w "n" wymiarów przestrzeń
i przestrzeń klapła 
jak przekłuty balon