Tobą żywię się nieboskłony nic nie przynoszą Nocny zbiór łowcy przypraw zwiozą z pól Zboczem Twoich ust lśni jedwabny szlak Karmią nas od tylu lat karawany wszelkich dóbr Pól ryżowych brwi pielęgnujesz wciąż Mgnieniem oka gasisz głód - męskiej pychy pełen brzuch Chciałbym karmić Cię dniami praca wre Niewolnicy kopią rów - kwitniesz znów od stóp do głów W ciszy rośnie noc ja smakuje krew wiśni Ty uśmiechasz się jak gdyby nigdy nic Napoje w żyłach już płyną w dół do stóp Zjedzmy się nim wstanie dzień Do ust podnoszę Cię Tobą żywię się Ty dojrzała śmiejesz się Noc rozbiera nas księżyc ostrzy Twoją twarz Trawy wiejskich łąk sieją dziką woń księżyc ostrzy Twoją twarz Dojrzała śmiejesz się Nim w oczy zajrzy głód - białe przyjdą dni Na tej ziemi zjedzmy się Do ust podnosisz mnie