Pawełku, jak często się odurzasz?

Urodziła mnie ciotka, tak miało chyba być.
Miasteczkiem wstrząsnęła plotka, że łysych papą chcą kryć. 
I była parna zima, i padał czarny śnieg. 
I wszystko było opacznie. 
Cudacznie żywot mój biegł.

Ciociu! Ciociu! Ach, Ciociu! Ciociu!

Chciałem urosnąć - zmalałem, tyłem biegałem. Chcąc leżeć wstawałem, pamiętam, ziewałem.
- Ach kochana ciociu! - w gorączce wołałem -
- Ach kochana ciociu, ach, czemuż jest tak, że wszystko nie tak, że wszystko na wspak?

Urodziła mnie ciotka, tak miało chyba być.
Miasteczkiem wstrząsnęła plotka, że łysych papą chcą kryć. 
I była parna zima, i padał czarny śnieg.
I wszystko było opacznie.
Cudacznie żywot mój biegł.

Ciociu! Ciociu! Ach, Ciociu! Ciociu!
Ciociu! Ciociu! Ach, Ciociu! Ach, Ciociu!

Chciałem urosnąć - zmalałem, tyłem biegałem. 
Chcąc leżeć wstawałem. Tyłem biegałem. 
Chciałem urosnąć - zmalałem, tyłem biegałem. 
Chciałem leżeć, a wstawałem, rękę wyciągałem, a w dupie miałem.

Urodziła mnie ciotka. Ciotka. 
Urodziła mnie ciotka. Ciotka.

Urodziła mnie ciotka, do dziś pamiętam słowa jej:
- Do Rzymu wszystkie drogi wiodą,
a świat się dzieli na mądrych i na tych, co słodzą. 
Łokciem się nie przepychaj. Ostatni będą pierwsi.
A narkotyków to mi nie tykaj, bo szpetnie się po nich pierdzi.

Urodziła mnie ciotka, tak miało chyba być.
Miasteczkiem wstrząsnęła plotka, że łysych papą chcą kryć. 
I była parna zima, i padał czarny śnieg. 
I wszystko było opacznie. 
Cudacznie żywot mój biegł.

Ciociu! Ach, Ciociu! Ach, Ciociu! Ciociu! Ach Ciociu! Ciociu!