w zimnym pałacu w lodówce uczuć chłodem marmuru mdłych parapetów chełpią się ludzie swym dobrobytem i żyrandolem ja to pierdolę w skórach foteli opasłe koty dębowe meble chemolak podłóg lśnią w nowych oknach stiuki sufitów i żyrandole które pierdolę miękkie dywany które wchłaniają obłudę fałsz i nudę portret w pastelu jakiegoś durnia bezguścia był sponsorem i żyrandoli które pierdolić i gładź na ścianach by oddać tapet szmirę i przeziębienie drewnianych schodów zamiast miłości chłód zimno katar i żyrandole które pierdolę i żyrandole... i żyrandole...