Mimozami jesień się zaczyna, Złotawa, krucha i miła. To ty, to ty jesteś ta dziewczyna, Która do mnie na ulicę wychodziła. Od twoich listów pachniało w sieni, Gdym wracał zdyszany ze szkoły, A po ulicach w lekkiej jesieni Fruwały za mną jasne anioły. Z przemodlenia, z przeomdlenia senny, W parku płakałem szeptanymi słowy. A po ulicach w lekkiej jesieni Fruwały za mną jasne anioły.