koniec nocy w oczy szczypie mnie dym ryży barman znad kieliszka mnie lży puste szklanki maszerują na świt dymem wzdycham jakbyś ty była w nim tak jakbyś samej się zlękła że ta miłość nie mogła się zdarzyć czemu milkniesz altówko piękna zanim pył kalafonii cię sparzy nie rozumiem jak tak można cię chcieć wyszeptane imię twoje to krzyk kocham bardzo i się czuję jak śmieć ryży barman znad kieliszka mi lży tak jakbyś samej... cichą skargę składam głosem co drży rudy barman znad kieliszka mi lży koniec nocy zamykają już bar czuję gorycz jakby spod twoich warg tak jakbyś samej...