Kobiety swoich mężczyzn pieszczą nagim ostrzem brzytwy. 
Winogronowy sok księżniczkom płynie z warg jak krew. 
Rydwany śmierci zaraz cwałem ruszą do gonitwy 
I będzie wył z rozkoszy, czując łatwy żer, bezzębny lew. 

W koloseum świata, 
W koloseum świata, 
W koloseum świata, co noc. 

I loże i galerie takiej samej chcą rozrywki  
Im więcej błota tym zabawa radośniejsza jest. 
Świadectwem będzie ścięta głowa prezydenckiej dziwki, 
Że senatorów także czasem stać na pojednawczy gest. 

W koloseum świata, 
W koloseum świata, 
W koloseum świata, co noc. 

Największy deszcz nie zdoła obmyć panopticum zbrodni. 
Policja rozpoczęła etykietowanie win. 
Nie martwią martwi o nic o się  w transporcie są wygodni. 
Historia to idiota, który został stroicielem min. 

W koloseum świata, 
W koloseum świata, 
W koloseum świata, co noc. 

Trucizna działa wolno, bardzo wolno, lecz skutecznie. 
Triumfującym braknie jutro ocalenia szans. 
Emocje rosną tylko, gdy się robi niebezpiecznie. 
Rywalizacja wreszcie zmieni się w epileptyczny trans. 


W koloseum świata, 
W koloseum świata, 
W koloseum świata, co noc. 

Sprawiedliwości żadna wolność nie zagwarantuje  
Nie bez przyczyny ludzka krew ma taki słodki smak. 
Podnoszę ręce słysząc, że publika wiwatuje, 
Lecz wiem, że czas, by czas swym sępom dał już ostateczny znak. 

W koloseum świata, 
W koloseum świata, 
W koloseum świata, co noc.