Tak jak w stanie nieważkości Oddech Twój mnie w górę unosi Tylko tyle dzisiaj wiem, leżysz obok po to by, mnie Oddech Twój unosił w kosmos. A ja kocham ten stan Niebo nademną Ty obok tu Tak słucham jak tam Znaki zodiaku mruczą przez sen Ciało moje nic nie waży Twoje też i tak zasypiamy Z kosmodromów moich snów Rusza statek po to by znów Uprowadzić kosmonautów A ja kocham ten stan Niebo nademną Ty obok tu Spójrz, zobacz jak nas Z szafy galaktyk podgląda Bóg Nie rozdzieli nas Swym przyciąganiem żadna z planet Ani żadna z gwiazd Nas nie ogarnie swym ciężarem Grawitacja Nie obejmie nas Nie chcę spadać Nie chcę widzieć jak Spadam A ja kocham ten stan Niebo nademną Ty obok tu Spójrz, zobacz jak nas Z szafy galaktyk podgląda Bóg Nie rozdzieli nas Swym przyciąganiem żadna z planet Ani żadna z gwiazd Nas nie ogarnie swym ciężarem Grawitacja Nie obejmie nas Nie chcę spadać Nie chcę widzieć jak Grawitacja Obejmuje nas Nie chcę spadać Nie chcę widzieć jak