Polak Majorkę łączy z tym Że tutaj, błądząc przez Europę Przepędził jedną ze swych zim Fryderyk Szopen Tutaj preludia swoje grał A kiedy dzień przychodził mglisty Do ręki gęsie pióro brał I pisał listy O niebie czystym jak dusza poety O ziemi czarnej jak serce, co tęskni Morzu jak oczy George Sand - tej kobiety Co brała życie w sposób prawie męski O pomarańczach tańszych niż guziki I że dokonać trudno tu swych planów Bowiem Majorka to kraj całkiem dziki Pod względem poczty oraz fortepianu A kiedy nocą przy księżycu bladym Ku pnącym różom okno się odmyka Wtedy pod okno powoli się skrada Jakaś muzyka, muzyka, muzyka Jakaś muzyka z wolna tu się skrada La la la la la, la la la la la La la la la La la la la la, la la la la la Takie przed laty z górą stu Pisano listy długie, ładne A dzisiaj, kiedy jestem tu Jednego pragnę... Żeby się skłonić wyspie tej A gdy się przetrze ranek mglisty Zobaczyć, co zostało w niej Z Szopena listów Na niebo patrzę i tu przyznać muszę Że mnie przeczucie nie myliło pierwsze Zupełnie inna jest poety dusza Któremu dzisiaj przyszło pisać wiersze Natury wdzięków też wam nie opiszę Bo myśl ich żadna słowem nie ogarnie Wolę wam przesłać Majorkę na kliszy Poczta tu dzisiaj chodzi regularnie Tylko gdy księżyc płynie w srebrnej łodzi I kiedy okno w noc otwieram ciemną Wtedy pod okno powoli podchodzi Tamta Majorka, ta sama, niezmienna Tamta Majorka, piękna i niezmienna