Nadejdzie dzień, nadejdzie czas Gdy pora słów nawiedzi nas Na stole chleb, za oknem deszcz A ja, ot tak, to, co już wiesz: Dziękuję ci za szarość świtu, błękit dnia Za noc, ściemniałą od dosytu aż do dna Za cień uśmiechu, zanim zaśniesz Złoto świecy, która gaśnie Za tę chwilę, którą właśnie jestem ja Dziękuję ci za biel rysunku, prawdę słów Za czerwień ust po pocałunkach, jawę snów Za zieleń trawy pod stopami Za tę wiarę, co w nas samych Za to szczęście, które damy sobie znów Nadejdzie czas, nadejdzie dzień Gdy dwoje nas ogarnie cień Ty, paląc wciąż, idziesz do drzwi A ja, ot tak, znów powiem ci: Dziękuję ci za szarość świtu, błękit dnia Za noc, ściemniałą od dosytu aż do dna Za cień uśmiechu, zanim zaśniesz Złoto świecy, która gaśnie Za tę chwilę, którą właśnie jestem ja Dziękuję ci za biel rysunku, prawdę słów Za czerwień ust po pocałunkach, jawę snów Za zieleń trawy pod stopami Za tę wiarę, co w nas samych Za to szczęście, które damy sobie znów