Nr dziesięć...

 Moja poezja to jest wielkie uspokojenie... 
 
 ASH:

Lubię słuchać, gdy jest już późno, gdy wszyscy śpią 
Kiedy gwiazdy lśnią 
I jest cichy cały dom, wtedy piszę 
I zagłębiam się w tą ciszę 
To, co słyszę, to jedynie wyobraźnia 
Cienie straszą, odchodzą, kiedy się przejaśnia 
Jest już ciemno, spokojnie, tak jest tylko w baśniach 
Gdzieś za oknem w oddali jakiś pies ujada 
Zapewne ktoś stoi teraz na rozdrożach świata 
Ktoś odkrywa niepojęte sprawy 
Jest już późno, piszę... 
(Jeszcze nie śpisz mały?) 
Jeszcze nie śpię 
To nie są rzeczy, które widzę we śnie 
Jak odgłosy w mieście, hałasy, zgiełk tłumu 
Kolorowe litery gdzieś na wyłomach murów 
Czasy królów odeszły, nastały czasy pełne bólu 
Piszę o tym wszystkim, by poezji stać się bliskim 
Jak ci którzy odeszli, tysiące ludzi 
Jest już późno, czas iść spać, z nie marudzić 
Czekam, kiedy znowu muza do mnie wróci 

ELDO:

Światła miasta już dawno zgasły, jest ciemno 
Z długopisem nad kartką spędzam moja noc bezsenną 
Warszawy echo, echo wydarzeń z dni ubiegłych 
Jak z DVD obrazki, to telinie tekstu z kartki 
Noc bez dźwięków żadnych, zupełna cisza 
Tylko nierówny oddech słychać i znów 
Godzina duchów, by oddać hołd muzie 
Nocnych pisarzy, co w dnia nudzie inspirację znajdują 
I opisują to później, może być różnie 
Może ładnie to wszystko dzisiaj się poskłada 
A może nie i finałem będzie kartka podarta, jak Bóg da 
Wiem, że ta cisza daje mi komfort, nieźle 
Potem nagra się teraz płynie wyraz po wyrazie 
Na kartce, a we śnie szukam ukojenia 
Teraz wylewam tutaj, co mnie wnerwia 
Chwila relaksu, przerwa 
I dalej, choć zaschło w gardle 
Wieczór, to pora rzeczy poważnych, pieprzę banały 
Pisane nocą myśli, nacechowane melancholią 
Wiem, że teraz ktoś, gdzieś zostawia myśl się niekończącą 
Stawiając pomnik słowem, co od spichrzu trwalszy 
Jak Horacy piszę, by czasu upływanie zwalczyć 
Mój sposób, by od szarości dnia gdzieś odejść 
Swoja krainę z marzeń, budować swoim słowem 
Odskocznia od tego, co czeka mnie rano 
Nocne pisanie, dobranoc