Od chaosu do chaosu, tak się staramy żyć Ludzie ze schorzeniami mówią nam co jest czym Plomba ozdobi oko, plomba ozdobi drzwi Każdy na własne konto, na te dwadzieścia sześć cyfr Nie wiemy co będzie po pierwszym, nie trzymamy się uchwytów poręczy W TV gadają że czas na PolExit, a stary pierdoli ci coś Oleksym A kolega wjebał sie BetClick, a jeszcze inny w bad-click Teraz na spacer wkłada bransoletkę, na kostkę, a jego żona muszelki Polska jazda, ktoś napisał sprejem "Baca" A-a-a-a nie to jednak "ACAB" Prozak, amstaff, lombard, zastaw i zabite okna Kwiat tego narodu czeka tylko już na Opka Świętujemy powstania, ja raczej wczorajszy upadek Mówią że papier niby przyjmie wszystko, ja wiem że wszyscy przyjmą papier Nie zawsze wiemy co robić, tak jak ona przy parkomacie Dlatego jazda z kurwami, jak alfons z Cadillac'iem Choć dzisiaj nawet siarą nie czuć I spadło w sumie mało deszczu To nie kraj (to, to!) Kraj-kraj dla kabrioletów Choć dzisiaj nawet siarą nie czuć I spadło w sumie mało deszczu To nie kraj (to, to!) Kraj-kraj dla kabrioletów My chcemy żyć! Człowieku weź tylko pozwól nam żyć! Chcemy normalizować pieprzony rigcz Wciąż mamy sny Gorzej sypiamy, a wciąż mamy sny Jebnę melatoninkę, i będzie git Napoje gazowane wyniesiemy na balkon Kubeł na śmieci pod zlew W lodówce chłodzi się alko Gotuje się przezroczysta krew Stare chłopy decydują o losach młodych kobiet Chyba po prostu są im obce No a te nasze bociany Mogę tak mówić, że nasze, w porządku? Oby te chłopy się nie dowiedziały, że emigrowały tu z czarnego lądu No a ta nasza gościnność, mówię ci stary jest pojebana Najbliżej widziana na Bałkanach I chociaż ważę siedem dyszek Niewykluczone że łowczy pomyli mnie z wielkim dzikiem Ale kocham to miejsce i obiecuję go nie spierdolić zetkom To moje miejsce, podpisano Nie taki młody Stek Bwoy Choć dzisiaj nawet siarą nie czuć I spadło w sumie mało deszczu To nie kraj (to, to!) Kraj-kraj dla kabrioletów Choć dzisiaj nawet siarą nie czuć I spadło w sumie mało deszczu To nie kraj (to, to!) Kraj-kraj dla kabrioletów