Żyjemy w nadmiarze niepotrzebnych rzeczy W nadmiarze produktów, w nadmiarze śmieci Ta ilość przeraża i stale się powiększa Czy widzisz, że wokół coraz mniej jest miejsca Żyjemy w nadmiarze chamstwa i głupoty W nadmiarze znudzenia, w nadmiarze miernoty Coraz mniej osób zauważa piękno Piramida brzydoty wznoszona ludzką ręką Szybkie życie Szybka śmierć Słodka epoka Gorzki śmiech Mądre słowa Głupia głowa Cudowne lata Przed końcem świata Żyjemy w nadmiarze zła i bezkarności W nadmiarze agresji i własnej bezradności Coraz smutniej głos wewnętrzny się odzywa Idiotów jest za dużo i ciągle ich przybywa Żyjemy w nadmiarze absurdu i kiczu W nadmiarze ludzi o podwójnym obliczu Nawet nadmiar poczucia ciągłego obrzydzenia Staje się wreszcie zupełnie bez znaczenia Nauczeni od dziecka korzystać bez umiaru Stajemy się powoli zależni od nadmiaru żyjemy więc nerwowo otoczeni nadmiarem Nie widząc jak nasz sen staje się koszmarem Kiedy gasną światła i miasto zamiera Słychać wyraźnie jak powoli pęka ziemia Czy słyszysz ten szmer gdy zamykasz oczy Tak kończy się wiek nadmiaru złych mocy