W ogóle konkurencji nie widzę w tej lidze Bo królem tu jest Senti, więc DJ, zagraj Duc de Pologne i już To cudzoziemski swag, obojętnie gdzie pójdę, zaraz już go śledzi pies Życie kota, pij ten browar, vida loca Jebane typy próbują mię dogonić na koniach Spójrz na horyzont ze złota, nocą Moskwa Grosz do grosza będzie kokosza mówi Dorotka Brudna robota, lepsza niż nudna co tam Gdzie chłopak se pomarzy w tej krainie błota Zostanie tylko czas na ostre chlanie, rozkminanie Kochanie, w Lidlu będzie chyba troszkę taniej Ryż i smalec, parkiet pełen rozbitych szklanek Dziki samiec, fuck do życia, liż mi palec Uliczny talent, ja sprzedam nawet w piekle ogień Życie to wieczny płomień worek łez i stres na co dzień Ty masz kasę ja broń Sentino jestem le Duc de Pologne Pije Jack Daniels Bourbon petit prince Ty na pewno nie królem Pod dworcem się budzisz jak żule Ludzie mówią mi elo ziom! Sentino jesteś le Duc de Pologne Hajs w plecaku Louis Vuitton, Resistance, ty na pewno nie święty W Europie się robi przekręty Stoją pod mieczem Damoklesa, z nożykiem w dłoni Kto się nie jara tym co robię niech wypierdoli Brzydkie kozy wyrywasz w spelunach Ja rzucam bukietem, dziewczyna się wczuwa Ponad 2000 Euro jak mistrzostwa za rok Jestem w grze, teraz polski hiphop, haraszo Mam talent jak show, każdy pacjent podbija Stany dały nam flow, pacz jak rap się rozwija Przez dym eksplozji na mike mam, ten rym jest offbeat Dyktuję dyktatorskim stylem jak Żyrinowski Gdzie tam wady, nie dam rady z jakimś popem twoim Jakimś gołym call-boyem, jestem rock n rollem 0-8 Flex Haze z Rotterdamu Twój album nie zobaczy światła dnia - Nosferatu Wywiad z wampirem Blade po trupach do celu 5 koła za koncert, czyjaś dupa w hotelu Ty masz kasę ja broń Sentino jestem le Duc de Pologne Pije Jack Daniels Bourbon petit prince Ty na pewno nie królem Pod dworcem się budzisz jak żule Ludzie mówią mi elo ziom! Sentino jesteś le Duc de Pologne Hajs w plecaku Louis Vuitton, Resistance, ty na pewno nie święty W Europie się robi przekręty Zapomnij wszystko, o czym marzysz - bo już zabrałem im Nie chciałem nigdy łyczka życia, brałem cały drink Sour diesel w płucach, kieszeń napchana szmalem W najlepszych klubach byłem znany jako Pan Alvarez Dom Pérignon, czerwona skóra na plecach jak biedronki Szczerze [?] pełen luz i teraz - trzeba wrócić Jebać Lucyfera, krótki melanż Ty musisz na bułki zbierać Zamiatać u fryzjera to nie dla mnie Liczę pliki, rozrzucam w łazience i śpię w wannie Sentino biały latino jak Pitbull Człowieku dziki wschód W tym roku zrobię jeszcze ten big move