Yeah, yeah, yeah yeah Wszystko się ułoży, hmm Tysiące ludzi pod sceną, to znam Później brakuje mi czegoś, by biec Opuszczam żagle, gdy znów nie ma fal Rozum podpowiada: "Ziomalu, wiej!" Serducho krzyczy: "Ty rób to, co kochasz! Uruchom duchowy kompas! Nie rób niczego na pokaz! Dla swoich bądź jak do dobra drogowskaz!" Dużo kosztuje milczenie, gdy kurwy się prują Gdy twoi koledzy to kukły Kasa pociąga za sznurki Gdy kochasz naprawdę, to łatwo się wkurwić Trochę rozumiem te skoki na siano Każdy próbuje tu na nogi stanąć W pamięci mamy pływanie przez bagno Nikt nie chce znów wrócić na dobre na dno I mówią mi znów: wszystko się ułoży Wszystko się ułoży Ułoży się Ja nie wierzę, że wszystko się ułoży Wszystko się ułoży Ułoży się I mówią mi znów: wszystko się ułoży Wszystko się ułoży A ułoży się Ja chcę wierzyć, że wszystko się ułoży Wszystko się ułoży A ułoży się Tęsknię za latem na ośce Wtedy życie było proste Chciałem mieć wszystko, co dziś mam Miłość, rodzinę i Porsche Zrobiłem więcej niż postęp Dziś czuję, że życie to podstęp Wpadamy w poślizg na prostej Wtedy, gdy jest najwygodniej Zachwiane proporcje Za dużo czasu, za mało zmartwień Wyprane emocje Przespane szanse, stracone przyjaźnie Nie jestem tym samym gościem Co ruszał z tym w zero-cztery Zbyt wiele zawodów, za duże stresy Życie za często targało na testy I mówią mi znów: wszystko się ułoży Wszystko się ułoży A ułoży się Ja nie wierzę, że wszystko się ułoży Wszystko się ułoży A ułoży się I mówią mi znów: wszystko się ułoży Wszystko się ułoży A ułoży się Ja chcę wierzyć, że wszystko się ułoży Wszystko się ułoży A ułoży się (I mówią mi znów!)