Do celu znowu milimetry Do celu znowu milimetry, bo robię z mili metry Jak mechanizmy w AP Do celu znowu milimetry, bo robię z mili metry Jak mechanizmy w AP, precyzja bez korekty Marzę o pięknym życiu, zjadłem na tym zęby Bez benzo i dragów, bez strachu i biedy Myślę o bliskich, o siebie się nie martwię By w pojebanym świecie ktoś ich nie zabił za papier Nie zabił za wygląd, za pogląd polityczny By dzieci były sobą, bez narzuconych wytycznych Obyś miał wszystko bracie i za to polej Jak wpadnie gruby szmal, to siebie nie zapomnij Szare życie dziś wypełnia się kolorem Ja w stonowanych barwach ciągle pewnie stawiam kroki Znowu budzi mnie telefon Tsunami codziennych spraw Dawno zgubiłem peleton Bo obrałem własny szlak Znowu budzi mnie telefon Tsunami codziennych spraw Miejskie lampy nadal świecą Gdy po swoje ruszam w dal Do celu znowu milimetry, świat się, jak CD kręci Problemy wokół nas wciąż wirują niczym derwisz Mam czasem tak mroczne myśli, że na bitach zgniły wersy Każdy chce wiecznych wakacji i mieć kasę z dywidendy Lecz życie to wściekły pies z tysiącem chorób Kilka problemów i pracowitość wyniosłem z domu Ćpanie z chlaniem, psychotropy trochę zryły mi czosnek Lecz nie mam w planach fajrantu, aż starczy śliny mi w mordzie I nie spocznę, napierdalam, nie wychodzę z okopów To dla Wojtka i dziewczyn, Rafał spoczywaj w pokoju Dla bliskich ziomów mam miłość, nie ma życia bez spięć Grzesiu z Kasią dacie radę, Beniu trzymaj się też, to BDF Znowu budzi mnie telefon Tsunami codziennych spraw Dawno zgubiłem peleton Bo obrałem własny szlak Znowu budzi mnie telefon Tsunami codziennych spraw Miejskie lampy nadal świecą Gdy po swoje ruszam w dal Jak Nascar pędzimy w pętli Na niebie słońce goni księżyc Zagryzam zęby, bo tak, jak ty odczuwam stres Ciągle mnie goni jakiś termin I wierz mi, że chciałbym zostawić daleko w tyle gniew Jak Nascar pędzimy w pętli Na niebie słońce goni księżyc Zagryzam zęby, bo tak, jak ty odczuwam stres Ciągle mnie goni jakiś termin I wierz mi, że chciałbym zostawić daleko w tyle gniew Znowu budzi mnie telefon Tsunami codziennych spraw Dawno zgubiłem peleton Bo obrałem własny szlak Znowu budzi mnie telefon Tsunami codziennych spraw Miejskie lampy nadal świecą Gdy po swoje ruszam w dal