Od serducha, jakbym stracić miał je Mój młodszy kumpel na odwyku jeszcze stracił matkę Nie jara mnie sztuka typu, że kolo traci pannę Musiałem coś przeżyć w życiu, żeby te rapy dać gdzieś Pozdro Lehu, jak rozwiązywaliśmy życia rebuz Jak zagraliśmy se w Gdynii nie biorąc tantiemów Jak samochodem dachowałem, z ziomalami człeniu Zastanawiałem się jak blisko było, no i czemu Bez rozczulania pali się skręt, biorę zamach Czuje jak śmieć się, jak z rana mówię, że pieprzę Nagrania? W CV ma nic pewnie Raper? Mówili "wstyd" wcześniej Dla jednych nic więcej, niż plucie na internet Kiedyś musiałeś prosto w ryj grać numery Mieliśmy w chuju kto jest w czym, miało się jedne baggy Miałem nic, ale to ziom w kieszeni Bo za sobą miałem ich, czyli przyjaciół w bieli Ej, stróż anioł mi tak nie pomógł jak oni Jak chciałem się zachlać, to rozlewali na pół Jak chciałem się zaćpać, to rozdzielali na dwóch A jak zarobiłem krocie, to nie chcieli na pół Stawiają na mnie va banque i chuj Dziś gapię na sufit się, wczoraj odszedł brat, więc Jak diler ma mówić "nie", widząc jak się martwię Tego małolat nie uczą na klatce Jakby się dało, usnąłbym na zawsze Dziś gapię na sufit się, wczoraj odszedł brat, więc Jak diler ma mówić "nie", widząc jak się martwię Tego małolat nie uczą na klatce Jakby się dało, usnąłbym na zawsze Trzynaście całych lat w podziemiu, powiedz kto by tak umiał Nie rozumieli mnie koledzy, nie kumała matula Ja pijany znów siedziałem, leciał rap co rozczula Grać numery prosto z serca, tak mówiła mi dusza Do tej pory nie potrafię pisać o tym, co błahe Załamania, podnoszenie, umieranie, terapie Dorastanie moich dzieci, klęski, bliscy i miłość Plus tęsknota za tym wszystkim co tu było, a tracę I każde słowo co piszę, to wymyśliło mi życie Prawdziwe blizny, nie bzdury w zeszycie Kolejny gdzieś tam umiera Chłopaczek, którym bym teraz był, gdyby nie to że wpadła kariera Więc się jej trzymam jak Boga za nogi Prawdy w wersach, co pomogła mi zrobić te kroki Które sprawiły, że dziś stoję jak facet To jest od zero zero przez dwa zero, chyba na zawsze KęKę Dziś gapię na sufit się, wczoraj odszedł brat, więc Jak diler ma mówić "nie", widząc jak się martwię Tego małolat nie uczą na klatce Jakby się dało, usnąłbym na zawsze Dziś gapię na sufit się, wczoraj odszedł brat, więc Jak diler ma mówić "nie", widząc jak się martwię Tego małolat nie uczą na klatce Jakby się dało, usnąłbym na zawsze